Szpiglasowa Przełęcz Wymarzona wyprawa w końcu doszła do skutku.Ochotę na Szpiglasa miałem już dawno.Lecz jak to u mnie bywa ,zawsze bieda z czasem.Decyzja zapadłą szybko.Tym bardziej że pogoda sprzyjała.Dodatkowo zrobiłem sobie mały prezencik na 40 urodzinki 🙂 Jak zawsze wystartowaliśmy o świcie.Tym razem jechaliśmy we trzech.Do wyprawy dołączył Andrzej.Zgarneliśmymy go po drodze i na Tatry.Wschód słońca powitał nas w drodze pierwszymi promieniami.Zdjęcie strzelone z samochodu.Akurat nie było się gdzie zatrzymać.Chłopaki nawigują a ja tym razem że tak to określę mam całą tylną kanapę dla siebie.Wypas.No i po sielance.Założyć buty i wio razem z tłumem ludu w kierunku Morskiego Oka.Mimo iż to wtorek parking był prawie pełny jak przyjechaliśmy.Ludzi mnóstwo.Uroki Morskiego Oka….albo brak uroku.Jak kto woliPo 40 minutach lekkiego marszu docieramy do Wodogrzmotów Mickiewicza.Jest co podziwiać.Nacieszywszy oczy kierujemy się do Doliny Pięciu Stawów Polskich.Tutaj trochę się rozluźnia.Zdecydowanie mniejszy tłok.Idzie się dużo przyjemniejWbrew pozorom ta część trasy nie jest trudnaPowiedziałbym że to lekka i przyjemna wędrówkaPozostałości po po ostatniej powodzi.Cicha i spokojna Roztoka, a nie tak dawno temu poodcinała od świata schroniska i zmasakrowała szlaki.Chłopaki pełni energii 🙂Tak wiem że się ociągam.Czyżby Piotr lekko się zirytował 😉Sielanka…A tu sielanka z widoczkami….Jeszcze kawałek drogimałe wzniesienieI jest!!!! Docieramy do Siklawy. Największego wodospadu w Polsce.Wysokość z jakiej spada woda to 65-70 metrów.Coś pięknegoPamiątkowa fota z Miśkiem 🙂Andrzej z Piotrem.Też chcą coś na pamiątkę.Jak szybko pniemy się teraz w górę nich świadczy fakt że po zrobieniu kilkinast kroków patrzyłem sobie na Piotra z góry 🙂Sesja foto 🙂Kilkanaście minut i wychodzimy na wypłaszczenieWielki Staw w blasku słońcaKierujemy się na ZawratCo zaczyna nas trochę niepokoić to pojawiające się chmury.Do tej pory pogoda była jak złoto.Nie ma błękitu ale za to jaki klimacik się robi :))Chmurzy się coraz bardziej.Po krótkiej dyskusji, decyzja.Skręcamy w lewo na Szpiglasa.Na skrzyżowaniu szlaków na Zawrat i Szpiglasa dołącza do nas Pan Romek. Emeryt ,który razem z nami postanawia zdobyć Szpiglasową Przełęcz.Skrecamy w lewo i w drogę.I dopiero teraz tak naprawdę zaczyna się wspinaczka.Tutaj turystów jest już dużo mniej.I dopiero tutaj tak naprawdę zaczynam czuć góry…Za to z każdym krokiem nabieramy wysokości, a i widoczki stają się coraz ładniejszeZa szlakiemCo jakiś czas krótka przerwa, nie spieszy się nam, delektujemy się podejściem…tak to nazwijmy 🙂Pogoda płata figle, raz świeci słonko, a raz opada na nas mgła albo chmury.Sam do końca nie wiem.Jesteście ciekawi na co patrzą chłopaki…No to patrzcie i podziwiajcie potęgę gór.A to co w tym momencie dzieje się za naszymi plecami mogło by przerazićPo środku widać zygzak jakby wyryty ręką olbrzyma, to nasza droga na przełęczKilka minut później, diametralna zmiana, chmury i mgła znikająSpojrzenie za plecyW końcu, z tego cieszę się najbardziej.Docieramy do łańcuchów.Naprawdę jest tak stromo czy fotograf robi sobie z was żarty odpowiednio kadrując ujęcie?No troszkę stromo było, ale jaka frajda.W końcu ma więcej niż jedną fotkę z wyprawy.Spojrzenie w dół z przełęczy i po chwili chmury zakrywają wszystko.Dzisiaj marne szanse na piękne widoki.Oczywiście nie przepuszczamy okazji i idziemy na Szpiglasowy Wierch15 minutowa wędrówka i otrzymujemy nagrodęI jeszcze dotknąć słupka na szczycie.Szpiglas – 2172 – zdobyty 🙂Pamiątkowa fota na skale…a za plecami przepaśćPo powrocie na przełęcz jeszcze zdjęcie z Panią którą mieliśmy przyjemność poznać w drodze.Pozdrawiamy 🙂Żeby nie było oczywiście widoczek w kierunku Morskiego Oka.Niestety w z drugiej strony przełęczy były tylko chmury i to tak niskie że wędrówka była tylko nudnym schodzeniem..Tym nudniejszym że szliśmy tz. Ceprostradą.Zresztą jak widzicie szlak jak autostrada…W końcu schodzimy poniżej poziomu chmur i pojawia się Morskie OkoOgromny głaz obok szlaku służy nam za ławkę.Chwila przerwy, w ruch idą M&M’sSchronisko nad Morskim Okiem i coś czego szczególnie nie lubię czyli natłok ludzi.Ostatnie spojrzenie i uciekamy na parking.Dalsza droga jak to przy powrotach robi się monotonna.Około 2 godzin asfaltem, gdzie się da lecimy na skróty i czasami podśmiewujemy się miedzy sobą z ceprów sunących zaprzęgami w dół.W drodze powrotnej słońce żegna nas a do domu docieramy już w nocy. Trasa świetna, polecam każdemu choć trzeba się przygotować na cały dzień wędrówki.Nie mniej jak taki ceper jak ja dał rady Wy dacie radę z pwenością.Do zobaczenia zapewne w przyszłym roku.Dokąd nas nogi poniosą jeszcze nie wiem.Plany dopiero się krystalizują.